Wolnoć jeszcze Tomku w swoim domku?

2011-04-29 11:16

Z niechęcią, ale jednak weszłam na stronę tego księdza, który cokolwiek pobłądził, bo Chloe miała kiedyś świętą rację, że nawet w najgorszym materiale znajdzie się coś naprawdę dobrego. Faktycznie potknęłam się o kilka sformułowań, które mnie zmierziły, ale i kilka słusznych też się znalazło.

Grupa wiernych (jak to bywa w Kościele…) popleczników podała link do ślicznego filmu nt. obecnego systemu monetarnego – jeśli ktoś nie myśli za dużo o tej sprawie, niestety warto by poświęcić wreszcie tę niespełna godzinę, żeby potem żyć mniej beztrosko, ale za to bardziej świadomie, i mniej spokojnie sypiać, ale za to lepiej śnić… :/ Z ciężkim sercem, jednakże zatem wciąż polecam: https://thesecret.hend.pl/the_secret,pieniadze-jako-dlug.html.

Ale mnóstwo ludzi trzyma chyba swoje mózgi w zamrażarce. O poważnych sprawach myśleć im się nie chce albo wolą nie – złuda jest zazwyczaj powabniejsza od prawdy… Zresztą, rynek zalała tym razem masa chińskiego błyszczącego czegoś, co się zakłada na telefon, żeby był jeszcze fajniejszy! Obawiam się, że odbiło nam do reszty. Nowa kolekcja gdzieś weszła – już biegną stadnie płcie żeńskie, męskie i mieszane w trosce o ciało – wszystko, co mają.

Każdy jest zajęty (życie jest nie tyle już absorbujące, co raczej procedury rozliczania się z życia, na których spędza się życie zamiast się życiem cieszyć, są skomplikowane i czasochłonne), ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Niestety od tego, kto i jak sprawuje rządy, zależy życie na tym świecie – jego kształt w zastraszająco licznych detalach. Codzienność (razem z jej kosztem, długiem i złudną przyjemnością) dyktuje władza. Jeśli ktoś bardzo chce wierzyć, że jest wolny, to mu gratuluję i życzę powodzenia, ale jeśli ktoś chce się dowiedzieć, jak sprawy stoją, niech zrezygnuje z robienia obiadu (bo przecież nie z czasu, jaki musi poświęcić na śledzenie swoich rachunków i ich dokumentację) i weźmie się za lekturę…

A skoro mowa o „nieważnych” detalach i „nieposiadanej” wolności, to inwigilacja postępuje:

https://krosnoodrz.pl/artykuly/czy-wiesz-ze-od-1-stycznia-2010-roku-panstwo-cie-inwigiluje (piosenka Martina rulez…).

Nie znoszę zadymionych pomieszczeń i między innymi z tego względu przestałam niegdyś chodzić do Parku – i OK, bo właścicielowi lokalu winno być wolno mieć w wolnym kraju lokal dla palących, a jak ktoś nie chce palić, winno mu być wolno nie chodzić do tego lokalu… Stąd też, mimo niechęci do tzw. siekiery w pokoju, nie podoba mi się pomysł zabraniania czegokolwiek Tomkowi w jego własnym domku: niech sobie istnieją lokale dla palących i dla niepalących – co to obchodzi rządz? Mam dożyć dnia, w którym mycie zębów będzie ustawowo nakazane (jak to ma miejsce w Szwecji podobno)? Niewykluczone, wszakże każą już zapinać pasy i przechodzić wyłącznie na zielonym świetle, nawet jeśli to oznacza stanie na czerwonym jak debil, bo nic z nikąd nie jedzie (a jak nie to kara…).

Wolna wola, która jest dana na własność i niezbywalna – osobiście tak przyjmuję – pochodzi od Boga i nawet przez Niego jest szanowana. Jakim zatem prawem rząd, który mnie nawet nie zna, chce mnie w takim stopniu posiadać i wyciąga po nią swoje pulchne łapy? I jeszcze mi się mówi, że to właśnie jest wolność… INDECT? Wyobraża ktoś sobie coś takiego poważnie? Albo czas się zacząć na to serio przygotowywać, albo czas zacząć więcej o tym myśleć i inaczej głosować (zdecydowanie inaczej, tzn. na żadną z partii, która do tego wszystkiego doprowadziła, bo robią to przecież one wszystkie jedna przez drugą).

I co to jest za argument – który ciągle słyszę – że w Polsce przecież nie jest jeszcze tak źle, bo dobrze się mamy w czasach kryzysu… :/ A ja myślałam, że Voltaire miał rację i że le mieux est l'ennemi du bien (lepsze jest wrogiem dobrego). Co to za postawa przegranych optymistów, że „może być gorzej”? Nie tylko mogłoby być o wiele lepiej, ale i już od dawna powinno, w związku z czym nie ma się z czego cieszyć!

Wyszukiwanie