Straszydła

2012-04-28 17:17

Pyta, co to za miejsce. Ja jej na to, że takie a takie. Ona, że ma mieć jakieś spotkanie w sprawie stażu w dziale biznesu i administracji. Pytam zatem, z kimże to spotkanie. Ona nie wie. Ja na to, gdzie się miało odbyć. Ona, że tu a tu. Ja, że oto jesteśmy w tej okolicy wprawdzie, ale niczego podobnego nikomu nie oferowaliśmy. Pytam, kto dzwonił. Ona, że była zbyt zajęta, żeby zapytać, więc nie wie. Proponuję, żeby się skontaktowała z owym dzwoniącym i spytała o dane. Ona, że nie ma nic na koncie i nie może. W związku z tym wszystkim nie wiedziałam, jak jej mogę pomóc. Co o tej sytuacji sądzę, byłoby pewnie pomocne w dłuższej perspektywie, ale takich rzeczy się w Anglii nie wypowiada. (A jak się wypowiada, co czasem czynię, to się ma opinię surowego i się jest przepraszanym za samą taką insynuację, jakby to było coś złego!). Brwi sztucznie podniesione kredką. Kompletny makijaż wieczorowy o poranku. Tępota – chciałoby się rzec – wymalowana na twarzy… Jaką by ona mogła być sekretarką? Nigdy by, skumbrie w tomacie, nie wiedziała, kto dzwonił ani w jakiej sprawie…

Tęsknię. Nigdy pewnie nie było tego, za czym tak tęsknię, ale skoro już stwierdzam odczucie, nie może tamto mieć znaczenia. Chciałabym albo nie tęsknić, albo mieć faktycznie za czym. A kiedy nie wiadomo, ktogo w istocie winić, no to wypada siebie. Jeżeli zatem żałuję czegoś w moim życiu, to tego, że się nie mylił rozum, tylko serce, w które lubię wierzyć. Oto źródło mojego pesymizmu, że rozum rzadko się myli, a prognozy objawia nieciekawe. Wszelka barwna złuda jest emocjonalna. I nie żebym nie była za nią czasem wdzięczna, tylko żal mam, że jest taka nietrwała…

Wyszukiwanie