Przyczyna > skutek...

2010-09-26 21:47

Nie można zrobić czegoś i spodziewać się, że to nie będzie miało skutków. Skutki są zawsze, pytanie tylko, kto je (w pierwszej kolejności) odczuwa: podmiot, obiekt, przedmiot pod ręką czy ktoś trzeci (bo w dalszej odczuwają je zawsze podmiot i co najmniej jego najbliższe otoczenie). Czemu ludzie są skłonni przypuszczać, że rzeczy i zachowania biorą się same z siebie? Przecież wszystko ma swoją przyczynę...

        Jak łatwo zauważyć, robię wiele rzeczy, których ludzie zazwyczaj nie robią, ale lubią, gdy kto inny je robi (też się nie wzięło z nikąd). Wbrew powszechnemu przekonaniu nie przychodzi mi to łatwiej niż innym – normalnie kosztuje, różnica jest tylko taka, że ja się decyduję daną cenę płacić, bo uważam rzecz za wartą przynajmniej próby (btw. próba też coś kosztuje). Ale inny to nie z innej planety i obdarzony nadprzyrodzonymi mocami. Warto mieć na względzie, że mądry ≠ idealny i że mądrym ludziom też czasem puszczają nerwy, zwłaszcza jeśli mają do tego naturalną skłonność. Owszem, jestem człowiekiem, którego łatwo dotknąć, ale bardzo trudno śmiertelnie obrazić. Skoro się już komuś udało, to znaczy, że się o to dobrze (długo i konsekwentnie) starał. Zresztą, doceniono by trzaśnięcie drzwiami, gdyby wiedziano, od wypowiedzenia i usłyszenia czego uchroniło...

        Podsumowując, jest mi przykro, nawet bardzo, ale jednak dosyć tego „dobrego”. Jak napisał jeden z moich lepszych martwych przyjaciół, Lucjusz Anneusz, placet: pare. non placet: quacumque vis exi (co po zaadaptowaniu do sytuacji w wolnym przekładzie znaczy: podoba się – zostań. nie podoba się – wyjdź, którędy Ci się podoba).

        Żeby jednak nie kończyć negatywem, oto będzie pozytyw. Myślałam od paru miesięcy nad pewnym błędem, który akurat na mnie popełnił ktoś moim zdaniem kompetentny, co też z tym fantem zrobić. Zdałam się ostatecznie na mój szósty zmysł i postanowiłam odbyć szczerą rozmowę, która była potencjalnie gorzka jak niektóre z bakłażanów (oby nikt nie wiedział, co mam teraz na myśli, bo jest to doświadczenie długotrwałe i wyjątkowo niemiłe). Potoczyła się ta rozmowa znacznie lepiej, niż zakładałam w optymistycznej wersji. Okazuje się, że naprawdę wciąż są ludzie, którzy nie mogą spać, jeśli zrobią komuś kuku, i poczuwają się do takich niemodnych rzeczy, jak na przykład nieuchylanie się od odpowiedzialności, zadośćuczynienie i/lub przeprosiny. Budujące. Jestem zachwycona.

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.