Przezroczyste przedmioty

2013-11-27 15:22

Wydaje mi się, że wróciłam. Kotek się zachowuje, jakbym wróciła. Jutro wszyscy w pracy też się tak będą zachowywać. Mnie zaś zaprzątają głowę przezroczyste przedmioty, jak u Nabokova, i to się musi skończyć, przynajmniej w pewnej mierze. Niewykluczone, że niektóre rzeczy przezroczyste, przez które prześwituje przeszłość, powinny przestać istnieć. Przyłapałam się na planowaniu mordu, jakiego chyba jednak muszę na nich dokonać. Nie mogę się jednakże zdecydować, czy je spalić na stosie – krótko i na temat, czy może dobić postacie, przepuszczając ich papierowe stęchłe dusze przez niszczarkę.

Droga na lotnisko była wspaniała, chociaż taksówkarz zamilkł, kiedy się okazało, że jego w tym roku znowu nękać będzie najpiękniejsza na świecie polska zima, a nas nie. Kolejny, który nie wie, co ma i jakie zachwycające są ocieplone warszawskie budynki w chrupkiej listopadowej mgle albo cukrowej wacie styczniowej zamieci.

Liverator szedł na wystawę, a ja na spotkanie. Powiedziałam, że mu zazdroszczę tej wystawy, a on mi powiedział, że nie mogę, bo przecież nie chcę iść na wystawę, tylko na spotkanie. Tak było, ale na wystawę też bym chciała iść, a stale nie mogę, bo stale wybieram jednostki nad dzieła jednostek. Zupełnie w dodatku nie wiem, jak przebywać z kimś przez dwie godziny rocznie tak, żeby to nie było skazane na porażkę. Liverator mówi, żeby widywać się rzadziej a dłużej, ale ma może serce z twardszego tworzywa, bo moje pęka z tęsknoty za (najpewniej) sennymi marami.

Od piętnastu lat nie jestem już piętnastolatką, wreszcie złożyłam więc obietnicę, że na tę wiosnę „wyrzucę śmieci”, do czego podchodziłam już wielokrotnie ze zmiennym szczęściem, jak to mawiał Cezar. Jest to materiał na długo dogasające ognisko. Szkoda, że kolekcjonując piękno, przywłaszczyłam sobie kiedyś zdjęcie śp. babci i teraz będę musiała wszystko to znowu zobaczyć… 

                       

Wyszukiwanie