Przeznaczenie, i.e. bycie do czegoś przeznaczonym

2013-05-14 23:31

Czemu nie chcę? Ależ chcę, tylko czegoś dokładnie odwrotnego. Nie chcąc nikogo martwić ani zawodzić, cóż poradzę, że nic mnie nie obchodzą te rzeczy, na których wszystkim tak zależy? Nigdy o nie nie dbałam – pewnie trafiłam się taka dla równowagi w przyrodzie albo dla potwierdzenia reguły. Niech tak nie boli i nie dręczy, że z wielu rzeczy dobrowolnie rezygnuję – dla komfortu zmartwionych zapewniam, że są takie, z których nigdy nie rezygnuję. W istocie spełniam się do końca i nie sądzę, żebym przy tym marnowała jakiekolwiek z moich tzw. talentów – wręcz przeciwnie. Dajcie zatem żyć, bo i tak jest ciężko, a ja po prostu nie zamierzam żałować decyzji o pozostaniu przy życiu bardziej, niż muszę narodzin (ani jej odwoływać), stąd też wszystko, co robię, jest dobrze uzasadnione i prowadzi do celu. Po prostu cel jest inny – jeśli ktoś raczy dostrzec – niż może u większości populacji a nie stanowi to dla mnie powodu, żeby zaniechać zdążania do niego. Dodam, że nie każda decyzja o zostaniu była w moim życiu dobra, podczas gdy każda jedna o odejściu była zbawienna (nawet jeśli bolesna i odchorowana). W związku z tym proponuję, żeby dotknięci "bezsennością" wskutek mojej bezkompromisowej autorealizacji zamienili tę dotkliwą przypadłość na pogodne rozważania o tym, jak samemu postępować, żeby umierać bez żalu. Podpowiedź: ja nie będę oczekiwała, że będą podejmowali zgubne dla nich samych i wszystkich wokół działania. Odmiennie, założę, że jeśli nie rozumiem wyboru, a się przy nim upierają, to widocznie nie mam wszystkich danych, przez co nie mogę trafnie ocenić sytuacji. Ergo, najprawdopodobniej mają rację robiąc to, co robią.

Wyszukiwanie