Oparzenie

2012-07-12 23:02

Nie można zostać pisarzem, ponieważ pisarzem albo się jest, albo nie. Pisanie jest stylem bycia, czynnością tak nieodłączną jak mycie zębów, chociaż niewątpliwie nieco bardziej szlachetną i wzniosłą. Kiedy zaś ma się to szczęście w nieszczęściu i jest się pisarzem, trzeba być na jakimś etapie pisarzem marnym (niestety), ponieważ dobrzy są wyłącznie dojrzali pisarze – ci, którzy dorośli, pisząc.

          „Barbarzynka” – to było pierwsze słowo, które mi się nasunęło (przez wzgląd na jego ironiczną etymologię, gdyż tak się obok niej nazywa!). Ku mojemu zaskoczeniu, poczułam się bezczelnie urażona. Że co ona (przeciw mnie) zrobiła?! Że co ona się zdecydowała powiedzieć mi (i nie raz jeden)?! Ale równolegle oburzyłam się na samą siebie (przez co pozostałam milcząca), bo mało to ja skorzystałam z podobnych (względnych) dobrodziejstw? Na tej stronie je nawet polecam, żeby daleko nie szukać… Oto najlepszy dowód, że  hipokryzja – jakkolwiek gorąco pogardzana – jest poniekąd nieunikniona. Można ją potępiać i się nią brzydzić, ale nie doświadczać jej cokolwiek trudno. I tak dotknęło mnie to do żywego, że oto jestem okradana w biały dzień i w cztery oczy; że mój talent i ciężka, sumienna praca, moje szczere, namiętne wręcz oddanie tejże, nie zostaną nigdy finansowo wynagrodzone. Uraził mnie ten połowicznie przymusowy wolontariat. Postanowiłam nawet zdać z tego relację! Ale połowicznie, ponieważ sama go zainicjowałam i postanowiłam go utrzymać mimo dogłębnego (nieprzyjstojnego) niezadowolenia… Zadowolona być nie mogę, ale cierpię to, ponieważ myślę, że potępiać tego nie powinnam, mimo że mnie to boli. Po prostu nie tylko na sukces (tradycyjnie pojmowany) pracujemy – na pewną dawkę bólu także.

Wyszukiwanie