Ogrodniczka

2010-06-14 08:34

Ogród zasadniczo przygotowany, teraz tylko potrzeba możliwie dobrego momentu i jakoś tę trawę będzie należało zasiać. Bardzo jestem ciekawa, co mi z tego wyjdzie, gdyż nigdy wcześniej nie zakładałam trawnika, a – jak wiadomo – rzeczy, które wydają się proste, potrafią być naprawdę dosyć skomplikowane. Niemniej jednak nie jestem z tych, których można pokonać. Jak wynika z mojego doświadczenia życiowego, z mniejszym lub większym trudem, ale przeżyję wszystko poza fizyczną śmiercią. Skoro zaś nawet zburzona do fundamentów odbuduję się i tak, tym bardziej nie wygra ze mną żaden trawnik. Powiedziałam, że chcę mieć ładny i będę go takim miała period (kropka). Zresztą, zawsze tak ze mną było, że ilekroć w ten szczególny sposób tak o czymś (a nawet o kimś) pomyślałam, to w połowie było już faktem, czynem. Ciekawe, że mimo tego potrafię nie móc się naprawdę zdecydować, które jogurty mam kupić, i czasem muszę w związku z tym wyjść bez żadnych :D.

        Ponieważ na bezwietrzny dzień w mieście portowym nie ma raczej co liczyć, zwłaszcza jeśli chciałoby się, żeby po nim następowało jeszcze kilka ładniejszych dni, chyba bedzie siała baba tę trawę jutro... I zrobi prowizoryczne ogrodzenie antykoteckowe, co by przynajmniej spróbować zniechęcić te urocze czworonogi do zrobienia sobie kuwety i/lub placu zabaw z mojego nowego, ślicznego trawnika in spe.

        Już się nie mogę doczekać, kiedy te różowe pąki fuksji się pootwierają. Sprawdzam niemal codziennie. Jeśli wierzyć obrazkom na sadzonkach, te kwiaty są zupełnie niesamowite.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wyszukiwanie

 

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.