Matrimonium (albo List IV)
gdzie nie będziesz za ciężka, za słaba,
zbyt powolna, zbyt głośna, za stara,
zbyt dziecinna, o włosach zbyt rzadkich,
źle ubrana, niewystarczająca...
gdzie ci szyję osłoni od wiatru
szalik szeptu czyjegoś ciepłego,
a twe dłonie otulą utkane
z czyjejś troski i rad rękawiczki...
gdzie na stopy ci wsunie skarpetki,
które zrobił, gdy czekał na ciebie,
na pięciu drutach zmysłów,
najwiekszy z nich dotyk, ach, dotyk
czyichś dłoni tak miękkich i czułych...
gdzie nie czeka cię żadna ocena,
lecz przyjęcie, by przyjąć, wydane,
i uciszyć zmagania twych wiatrów,
burz pioruny i rozpacz po stratach;
gdzie schronienie przed (z)mrokiem i zimą
znajdziesz zawsze zbłąkana, zziębnięta;
gdzie do dnia i do prawdy odwagę razem z siłą
jak kawę wraz z mlekiem
do śniadania ci poda przyjaciel.