Jakby przypominanie nie dość znanej przestrzeni

2014-10-27 23:28

Z pewną częścią tego się zgodzę. Protestuję przeciw temu. Animalizacją życia jest co najwyżej niewiarygodnie uporczywe, wulgarne i deprecjonujące postrzeganie w KRK człowieka właśnie jako zwierzęcia, które 24/7 chce osiągać wyłącznie spełnienie seksualne i to jest podstawowy problem jego egzystencji. Chcę tym samym abp H.H. powiadomić, że ludzie niebędący dostojnikami KRK (ponieważ im w życiu rzadziej brak seksu, ergo w nim przez to o seks po prostu rzadziej chodzi, a także dlatego, że więcej i za mniej pracują…) zazwyczaj bezbłędnie rozumieją i praktykują inne rodzaje bliskości...

Biegnie więc ono przez zajmującą niewidzialność szybko, chcąc jakby sprawdzić, czy na pewno nie ma końca. Jak kiedy się czyta ciekawą książkę… Bez pojęcia, oczywiście, jak by się wobec końca spotkanego umiejętnie samemu zakończyć, za to ze świadomością tej niewiedzy i w ogóle za dużą na beztroskę świadomością spąsowiałą. Ono będzie więc miało zapalenie płuc i oddychać będzie mu trudno, ale i tak będzie biegło przez krainę pełną wyjątkowo pięknych krajobrazów.

Z innej strony i w od dawna znajomej okolicy/ jest jakby przypominanie/ nie dość znanej przestrzeni*. Pałętam się po dwupokojowym mieście kartonowych pudeł przynajmniej przez chwilę pełnych – każde jedno! – jednego z moich ulubionych problemów, który wskakuje do nich i wyskakuje z nich w sobie jedynie znanym bardzo ważnym celu niekwestionowanie czarująco, jak na magię przystało. Żałobnie przez meble nieodżałowane powłóczę nogami i ciągam liveratora – dla którego cierpliwości szacunek mój od lat nieustająco rośnie, równolegle ze wzrostem mojej niedorzeczności… – w najmniej dogodnych momentach (tzw. „teraz?!”) po mapie moich prawie zupełnych głupot, których bezsensowność jest mi szczęśliwie nieprzetłumaczalna, mimo filologicznego wykształcenia i choć mi zostały wielokrotnie i rzeczowo dowiedzione zapytaniem, kiedy ostatnio ktoś zrobił to dla mnie itp. Występowanie takiego znaczenia byłoby zawstydzające per se ipso, a tym bardziej, że co-ktoś jest sprawą tego kogoś a moją jest wyłącznie (i aż!) to, co ja, jak dobrze i często. Bardzo trudno i niewygodnie przyswajalna wiedza, wiem, ale polecam – warto!

 

i nocą ― jak z ciebie odzienie ―
ciemię ― przegroda-przynęta do gry
dla Skargi-jaskrawszej-niż-mózgu-darującego-wyżej
i jest myśl dla myśli przy której goszczę
która będzie raz ty (to kolory-żelaza-ludzie-myśliwi)
raz wy (to koloru krwawego)
i gdy nie umiejąc tego wszystkiego


to wtedy z kolei ― ja**

 

_________________
* Noc pierwszego śniegu by Gennadij Ajgi, tłum. Barbara Sadowska

** Ty od końca by Gennadij Ajgi, tłum. Edward Balcerzan

Wyszukiwanie