Damaged people (zniszczeni ludzie)

2011-07-16 18:51

Jest taki wiersz Stanisława Barańczaka pt. N.N. rozmyśla o dalszych perspektywach (www.ko.rzeszow.pl/zalaczniki/dokumenty/3009200603.doc). No więc czy warto? Dobre pytanie. Dla przeżywającego niewątpliwie – przynajmniej czasami – nie, ale można pamiętać, że zawsze jest jeszcze ktoś, kto patrzy/słucha/czyta/czeka etc., i nie jest wykluczone, że dla niego tak.

Spędziłam zatem trochę czasu z cudzym bólem i cudzymi przemyśleniami na jego temat. Wśród urzekających filmów z mojej ulubionej kategorii niepokojących, warto by wspomnieć Damage (Szkoda, 1992). Jeremy Irons naprawdę nadaje się do takich ról. Aż to we mnie budzi ciekawość jego własnej osobowości. Bo czy można zagrać takie spojrzenia z niczego? Czy można je udać w stu procentach? Chyba uważam, że aktorstwo musi być nie tyle zdolnością do udawania, co umiejętnością wydobywania z siebie tego, co się skądinąd posiada, i wkładania tego w konkretną rolę. Pisarze robią to samo tylko inaczej. Wszystko to mieści się w głowie, niestety.

Wracając do filmu, sporo w nim momentów wartych uwagi, ale warte zapamiętania są zwłaszcza dwie sceny: rozmowa Stephena z jego żoną Ingrid i scena po jej przebudzeniu się nazajutrz.

Juliette Binoche, Juliette Binoche… Cóż, Juliette Binoche – skądinąd znakomita – wyglądała w pewnym sensie znajomo, więc nie zwracałam na nią zbytniej uwagi, natomiast zapamiętam z jej roli pewien cytat: Remember, damaged people are dangerous. They know they can survive (Pamiętaj, ludzie, którzy doznali uszczerbku na swej psychice, są niebezpieczni. Ci wiedzą, że potrafią przetrwać). Prawda. Jest pewien gatunek ludzi, którym do któregoś momentu realnie grozi popełnienie samobójstwa, jednakże po przekroczeniu tego progu w jednym kawałku ich życiu nic już (ludzkiego) nie zagraża – staje się workiem bez dna na ból.

Dokładnie odwrotnie, nie spodziewałam się niczego ciekawego po tytule Secretary (Sekretarka, 2002), ale jest to tylko dobry dowód na słuszną praktykę nieoceniania książki po okładce. Film jest świetny, postacie odrysowane wręcz genialnie. Nie ma czegoś takiego jak perwersja, dopóki panuje zgoda. Nie, miłość nie zawsze musi być okazywana delikatnie, chociaż jest bezsprzecznie czuła. A must see (trzeba zobaczyć) dla wszystkich, którzy nie chcą żyć pod kloszem, nie zamykają się niezdrowo w domach ani związkach, nie boją się życia ani świata, a także zgłębiania ludzkiej (zwłaszcza własnej) psychiki.

W zdrowym ciele zdrowy duch, ale jeśli coś ma się mieć gorzej, to chyba lepiej ciało, bo duch ma więcej siły uzdrowicielskiej. Różne są lekarstwa, stąd też się czasem zdarza, że nawet otwarcie szkodliwe dla ciała jest zbawienne dla ducha, a koło się paradoksalnie zamyka: zdrowy duch w zdrowym ciele – volenti non fit iniuria (chcącemu nie dzieje się krzywda), czego by nie czynił…

Wyszukiwanie