Zegarmistrz (albo TA-TA)

2010-05-01 00:00

Pewien człowiek miał zegar stojący

w swoim domu za towarzysza

wieczornych dumań.

Mówił smukły i stary dostojnik:

 

Tik-tak, tik-tak, tik-tak…

 

Jakże brak

dobrych czasów i dzieci,

których wszędzie tu było tak pełno!                                     

 

Ach, brak-ich, brak-ich, brak!

 

Lecz nie strach

już.

 

Nie-strach? Nie-strach? Nie-strach?

 

Miałem wielkie nadzieje,

wielkie rzeczy być miały –

były wielkie czasami upadki…

 

To-fakt, to-fakt, to-fakt…

 

Wszystko przeszłość porwała –

co być mogło, to było.

 

No-tak, no-tak, no-tak…

 

Lecz nie sądzisz, że gniazdo

to zbyt mało w tym zręczny

uwił ptak?

 

To nie-tak, nie-tak, nie-tak …

 

Nie ma rozmów za wiele,

zrozumienia deficyt…

 

Jed-nak, jed-nak, jed-nak…

 

Były także zwycięstwa

pełne dumy i wzruszeń...

 

Tak-tak, tak-tak, tak-tak…

 

 

Ty-le dob-ra da-łeś,

rze-czy pra-we, sta-łe…

Nie-ma nikt-Ci za-złe,

że-i błę-dy tak-że

po-peł-niasz…

 

Któ-rą u-sy-pia-łeś

ja-ko dziec-ko ma-łe,

z du-mą wi-dzi w lus-trze

również Twoją twarz.

Wyszukiwanie