Wyprzedaż polityków

2010-07-08 07:28

Gdy byłam dzieckiem, mówiła mi mama, że reklamy kłamią. Rodzice nie zawsze mają rację, ale moja matka miała tu zawsze całkowitą. Nie sądzę, żebym dziś była tak umysłowo niezależna od mediów, gdybym nie miała zakodowane, że reklama służy do tego, żeby zmienić położenie możliwie wielkiej ilości pieniędzy z kieszonki mojego portfela na kieszonkę portfela kogoś, kto zapłacił za wyemitowanie danej reklamy.

I tak oto, kiedy chcę dokonać zakupu, nie włączam TV, tylko chodzę po sklepach i dyskutuję oraz wchodzę na odpowiednie fora znalezione w internecie i czytam opinie ludzi, którzy kupili to przede mną, z założeniem, że zwłaszcza jeśli nie ma negatywów, to ktoś może chwalić własny produkt.

Mając te nieskomplikowane prawdy na względzie, zastanówmy się nad czymś poważnym. Wyobraźmy sobie, że wybory są wyprzedażą, a na sklepowych półkach stoją kandydaci. Kto więcej pieniędzy ukradł w czasie rządów, ten ich może więcej przeznaczyć na przekonanie TV, żeby puszczała jak najwięcej jego reklam. (Btw. odpowiednio PO najwięcej ukradła, więc najwięcej reklam mogła opłacić. Następne było PiS, więc mogło opłacić trochę mniej. Bo oczywiście to podatnicy płacą za te ich kampanie. O ile wiem, JKM płaci za kampanie sam, więc niewiele, a do TV jest zapraszany, naturalnie także niewiele, nie zaś się tam pcha za wszelką cenę, którą my byśmy zapłacili). Reklamy te mówią, naturalnie, że teraz oszczędzasz, jeśli to BK kupisz, że teraz dobrze inwestujesz, jeśli to JK kupisz. Oczywiście na jednego i drugiego musisz łożyć, więc wcale nie oszczędzasz, bo nie są Ci oni do niczego potrzebni, tylko na nich tracisz. Mimo to reklama wrzeszczy niemiłosiernie, żeby kupić i kupujesz, byle się tylko zamknęła. Czasem trafia się jednak reklama znakomita, świetnie pomyślana, która nic takiego tendencyjnie i nachalnie nie wrzeszczy, tylko jest po prostu wartością samą w sobie, arcydziełem. (Btw. JKM ma taką. Mówi, że nie da Ci kasy, tylko Ci umożliwi uczciwe jej zarobienie na przykład).

Cały problem polega na tym, że podawanymi do wiadomości sondażami można (i trzeba, jeśli się nie ma nic do dania, a chce się być wielbionym) jakoś na górze manipulować. Jeżeli pokażą w TV prawdę, to im ona wyjdzie bokiem na wyborach, czyli i w długiej perspektywie przyszłości. Osiągają bardzo wiele. W zwykłych codziennych rozmowach można wyraźnie zaobserwować niebezpieczną tendencję do rezygnacji z rzeczywistych przekonań już w I turze. Dlaczego?! Bo ludzie głosują na kogoś, kto wg sondaży ma realne szanse. Halo, pobudka: przecież prawdopodobnie nie dowiedzielibyśmy się nigdy, gdyby nam podawano wyssane z palca informacje, że one były wyssane z palca... W I turze zgodnie z sumieniem i przekonaniami (daj Boże budowanymi na niezależnych źródłach informacji), dopiero w II na mniejsze zło, proszę Państwa.

Na studiach była taka pani profesor, która (tak mi ktoś kiedyś powiedział na pocieszenie) gdy o kimś źle mówiła, to ta osoba mogła to uważać za komplement, a inni z dużym prawdopodobieństwem mogli mieć tę osobę za zacną. Otóż gdy będący u władzy w sposób miażdżący i niesłychany bojkotują jednego z kandydatów (proszę zauważyć, że oni wolą każdego od JKM, bo tylko on jest za uczciwy, żeby się z nim dało jakoś korzystnie ułożyć), do tego stopnia, że aż atakują zdrowie jego zmysłów, to większego chamstwa właśnie nie ma. I to znaczy po prostu prawdopodobnie ni mniej, ni więcej, tylko że należałoby się temu człowiekowi bliżej przyjrzeć na własną rękę, bo prawdopodobnie jest w nim coś wartościowego, czego ujawnienia i popularności tamci słusznie się boją (bo to by był ich koniec, nie mówiąc o tym, że JKM by ich postawił przed sądem za zbrodnię przeciw narodowi i posłał zwyczajnie do pierdla).

Pewnie, że ma on także wady, nie chciałabym tu przekonywać do ogłoszenia go świętym, ale ich stosunek do zalet (w porównaniu z obecnie niemiłościwie nam panującymi) to jest kropla w morzu! Swoją drogą, moim zdaniem to jest bardzo cierpliwy i kulturalny człowiek. Żeby przez 20 lat znosić takie traktowanie, zarówno ze strony obrzydliwych oszczerców, jak i ślepo to powtarzających rodaków, trzeba mieć dużo pokory. W takiej sytuacji to, co się tak chętnie interpretuje jako jego brak kultury, jest raczej wyjątkowo łagodną formą irytacji, która w wielu wypadkach (zapewne również obecnie panujących) osiągnęłaby już dawno postać tzw. nieładnie wkurwu.

Nie zachęcam do zbudowania mu ołtarza w centrum miasta. Zachęcam do obejrzenia jego wykładów, do których linki można znaleźć nawet na tej stronie, uważnego poobserwowania go i samodzielnej odpowiedzi na pytanie, czy to jest szaleniec, bo można się zdziwić i zacząć wręcz pożądać podobnego „szaleństwa”...

Małe zestawienie subiektywnego wyboru faktów:

1. Janusz Korwin-Mikke

  • wyrazisty,
  • nieprawdopodobnie kompetentny,
  • mówiący bez ogródek i zbędnych upiększaczy (polityka nie jest salonem piękności),
  • odważny.

2. Prowincja polska

  • pogrążona w kompletnym chaosie ideologicznym;
  • niepomna (nie tak rzadko) własnej historii;
  • zajęta swoimi sprawami, tymi przyziemnymi, czyli mniej ważnymi, bo one zależą od powodzenia w interesach państwowych, które mają się źle;
  • niebezpiecznie nieostrożna;
  • niedostatecznie zabezpieczona militarnie;
  • pełna ludzi, których podstawowym deficytem jest nie brak pieniędzy, ale brak czasu.

 

        Gdyby tę naszą nadwiślańską utopię przerwał nagle zbrojny atak takiej Rosji czy kogo tam, nikt by nie dbał o biurokrację i formalności, ale wszyscy gromadziliby się wokół ludzi takich jak JKM właśnie, podobno niekulturalnych, bo wystarczająco odważnych, żeby nazywać świątynie świątyniami a trąd trądem. Ktoś z jajami musiałby wziąć za mordę armię, wychowani w zniewieściałej i delikatnej teraźniejszości mężczyźni (w których, zamiast ich uczyć opanowania, tępi się wszelkie przejawy działalności testosteronu - jakże pożądanego przez kobiety! - „szkoda”, że się ich jeszcze soją obowiązkowo nie karmi), musieliby złapać cokolwiek ciężkiego, co by mieli pod ręką, gdyby ich nie zbombardowano po prostu, i  w a l c z y ć, tzn. odwołać się do testosteronu właśnie i pierwotnych instynktów samozachowawczych w praktyce, nie w słowie. A panie na szpilkach musiałyby zdjąć te świecące buciki, żeby szybciej biec (i oby nie miały na sobie akurat staników bez ramiączek :P).

        Ci, z których się dzisiaj ochoczo śmiejemy jak z obłąkanych, byliby nielicznymi, którzy by wiedzieli, co i jak robić... Czy musi aż dojść do jakiejś prawdziwej biedy, żeby naród polski to zrozumiał, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie? Kto rozsądny przyjaźni się w dostatku z kimś, na kogo nie mógłby liczyć w biedzie? A jednak Polacy niemądrze przyjaźnią się z PO i PiS... :(

        Jeżeli ma się dobrze zabezpieczony dom, można spać spokojnie, ale jeżeli się nie ma, warto by spać z jednym okiem otwartym. A jeśli się mimo tego śpi spokojnie, to chyba się jest jednak niezbyt roztropnym i w końcu zostanie się okradzionym czy wręcz zabitym przy okazji rabunku.

        Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy członkami jednego ciała politycznego i z tego powodu powinno nas obchodzić, co myśli na temat sytuacji nasz sąsiad i jego sąsiad. Czytajcie trudniej dostępne informacje z niezależnych źródeł, rozmawiajcie ze sobą i myślcie. Nawet jeśli nie jest pewne, podejrzenie dotyczy bardzo poważnej sprawy i nie można czegoś takiego po prostu sobie olać. To jest jak z Bogiem: możesz w Niego nie wierzyć, ale On w Ciebie wierzy. Ta destabilizacja się dokonuje i żeby ją odwrócić, potrzeba zdecydowanego, rozważnego działania, a nie pisowskich czy pełoskich gier i zabaw naszym kosztem. Proszę, proszę, nie zamieniajmy się w bydło, bo jeśli to zrobimy, będą mieli prawo jak bydło nas traktować...

 

 

 

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.