Uwaga o miłości

2010-12-28 10:36

Sposób, w jaki Anglicy wypowiadają słowo love (tyczy się to zarówno rzeczownika, jak i czasownika) zajmuje mnie, odkąd to po raz pierwszy usłyszałam. Właściwie nie tyle zajmuje, co zachwyca. Nie jest to dźwięk, jakiego uczą w szkołach polskie dzieci, ani ten z amerykańskich filmów. Brzmienie tego słowa pozostaje doskonale zsynchronizowane z istotą i naturą uczucia, które ono określa. Język i usta nie wykonują ruchów niezbędnych przy wypowiadaniu słowa lody, ale poruszają o wiele subtelniej, mniej zauważalnie, bardziej jak gdy mówimy klucz; usta są przymknięte jakby miały musnąć policzek, a dźwięk stłumiony, to o w ogóle nie jest pełne. Dźwięk wydobywa się jakby z głębi (serca?) i brzmi jakby wyrażał coś skrytego, poniekąd świadomie ukrywanego, poniekąd niedającego się w pełni wydobyć; jakby to było tak trudne do wydobycia w pełni, że zaczynamy to z siebie wyciągać, ale nie dajemy rady w całości, więc ten wydobyty fragment trwa krótko i silnie na niskim, jakby zawstydzonym i świadomym tego wstydu, ciepłym tonie, by urywać się zaraz gwałtownie na v (albo s dla 3 osoby Sg.).

Ilekroć słyszę, jak oni to mówią, uderza mnie to brzmienie. Zupełnie jakbym nie wiedziała wcześniej, jak się odczuwa i wyraża miłość.

Wyszukiwanie