Ucieczki przeznaczone

2011-08-27 10:37

Postanowiłam dowiedzieć się nareszcie i niemal ostatecznie, niemal bezapelacyjnie. Chciałabym ograniczyć i powściągnąć to bolesne, nieestetyczne rozwarstwienie duchowe, bo pocięta jestem w plasterki jak chleb, który razem trzyma w umownym kształcie tylko ta folia, w której go sprzedają. (Zawsze wolałam ten w jednoczęściowym bochenku). Chcę wiedzieć również po to, żeby albo móc przyzwyczaić się w pokorze na dobre do pobłażliwego uśmiechu na drugiej twarzy, albo żeby go móc takim na zawsze z tej twarzy zetrzeć. Nie chcę czymś zostać, ale chcę albo zostać za coś uznana, albo przestać się tym czuć. W zdaniu mocno twierdzącym chcę móc coś o sobie mówić bez cienia wątpliwości i ani trochę żartobliwym tonem albo też chcę wiedzieć, że nigdy nie było o czym mówić i zamknąć ten temat raz na zawsze.

Czy przeznaczenie na pewno nie istnieje? Wydawało mi się wcześniej, że być może jest niezmienne, ale podlega wyborowi (albo może paradoksalnie wymodleniu) na jakimś etapie. Tymczasem, nałogowo patrząc wstecz, również poza datę własnych narodzin (z czego czerpię rozumienie teraźniejszości i z pewnym przybliżeniem domyślam się przyszłości), zaczynam myśleć, że są jednak jakieś kluczowe cechy definicji, które z biegiem lat bywa, że ulegają przekształceniom i mutacjom, ale ostatecznie w tej czy innej formie prowadzą człowieka do osiągnięcia określonej postaci. Kiedy myślę o tym, co i jak robiłam, będąc dzieckiem i młodą dziewczyną, nie zaskakuje mnie wcale, do czego się doprowadziłam, chociaż niezmiernie bywam zszokowana tym, w co się zmieniam, kiedy tę zmianę obserwuję in statu nascendi (kiedy zaczyna się dokonywać). I nie jestem już taka pewna, czy kiedykolwiek dano mi szansę odrzucenia tego, czym nieustannie się staję, bo wydawało mi się, że całe życie każdym wyborem od tego uciekam, a jednak to uciekanie jest jak ucieczki w sennych koszmarach, kiedy to najszybszy nawet bieg jest mimo wszystko ciągle i jedynie czymś w stylu biegu na bieżni. Wygląda na to, że usilnie staram się być dawcą organu, bez którego bym umarła.

Wyszukiwanie