Siebie pamiętam z wszystkich stron*
Mój wymagający acz doraźny pain management programme szybko rozrósł się do significant change management programme. Przy założeniu, że to przeżyję, chyba zacznę sobie kupować prezent urodzinowy w tym nowym terminie. Tymczasem wzrosło znaczenie ścięgien podkolanowych, ziaren i tuszu. Teraz dopiero wszystko mnie boli.
Naprzeciągałam się tamtych sekund wystarczająco, żeby żdążyć za każdą być wdzięczną, docenić wszystkie jej blaski, odnotować i skompensować cienie – przeżyć tę uroczą udrękę najpełniej, jak się dało. [Tick] Znałam znaczenie rzeczy na czas, jej przepyszną, dziurawą, fatalną wartość i wiedziałam, że to pierwszy a ostatni raz, bo zostanie zmarnowana. [Tick] Kupiłam sobie nawet coś na pamiątkę, chociaż nie potrzebuję słodkich pamiątek gorzkawych przeżyć, żeby je pamiętać i wspominać. Zresztą, chyba po to tylko, żeby teraz bać się ją zużyć. [Tick] Time to purge and move the fuck on. Znalazła się nawet niechcący nad wyraz stosowna do okoliczności piosenka** ;).
[...]
This is not a catastrophe
Nothing like a wild fire bringing out the smokey eye
Devastation and cool relief
Lines on your face leading to a better place
[...]
No one of them ever fought as hard as you
No one of them ever burnt as hard as you
You've got a hundred years
Use them well
[...]
This is what they call rebirth
Rise from the ashes of your agony [...]
The reflection will give you words
Throat full of diamonds from the pressure – time to purge
Tell it to the mirror
Tell it, tell it to the mirror
T-t-tell it, tell it to the mirror, tell it x4
Tell it, tell it**
________
* cf. Rebeka (w faktycznie najlepszym wydaniu by Maja Kleszcz)