Pstro

2014-12-19 19:11

Wśród wielu ostatnio deklaracji podziwu zaczęło mi się rzucać w oczy, że nie podziwiam, przez co nie mogę podziwu wyrażać (zainteresowana/ zachwycona/ zbudowana – bywam, ale nie ten podziw). Badanie wnętrza wykazało, że szczodrze oceniam w punkcie wyjścia, nie tylko nie jestem więc zaskoczona, kiedy dobrze się dzieje, ale jeszcze potrafię niestety oczekiwać dostawania do moich wy-marzeń, w konsekwencji czego jestem z kolei częściej zawiedziona…

Przypomniano mi ostatnio, że można bezdusznie uwodzić – żeby zdobyć. No, są takie postawy i zagrania, których odpowiedni mix rozkochuje jak marzenie. Wiem nawet, jak to się robi, muszę przyznać, ale jednak obrzydliwe są wyliczenia, taktyki i cienie drapieżnego udawania w materii, której nie należy fałszować wizerunkiem ani przesadzonym, ani wyblakłym, lecz uczciwie wyrażać odczuwane.

Tymczasem niechcący zdobyłam podobno pewną władzę (jak wysoką górę!), co mnie naprawdę zawstydza, więc tyle samo oddaję, ale że równocześnie urzeka, to nie tę samą, tylko podobną… No i fajnie, gdyby tylko dało się zapomnieć o rosnącej bezradności względem 13. dnia do przodu i jego nieznanej a znamiennej treści o wszelkim potencjale, żeby mnie strącić w rozpacz…

Łatwiej by było mieć dziecko niż to szkło wewnątrz tłuczone słowami „syn” i „córka”; tymczasem konsekwentnie pęka jak zimny kieliszek pod strumieniem ciepłej wody. Ciekawe, co mi się od tego w przyszłości stanie… Czy to się kiedyś nie skończy (jeszcze większym) zdziczeniem i […]… A póki co staję ochoczo na łbie, w którym kiełbie (a także fiu-bździu i pstro), tradycyjnie nie przystając do wyobrażeń, niespodziewana, i nadal prawie nic o sobie nie wiem (choć tyle robię, żeby się dowiedzieć i coś z tego zrozumieć!), „niebo pełne balonów”, „obietnica tysiąca niespodzianek”, „tęczowy miraż” i "rad" „wyjątek potwierdzający regułę”, który „buduje figury i arabeski”! Jesteśmy więc optymistami: może. Może być jeszcze więcej komplikacji. I tak przekornie to proste, że będzie…

Wyszukiwanie