Pogańskie święte pisma

2014-11-11 20:33

A może mogę jednak żyć bez lodówki i najpiękniejszych mebli, za to z dwiema pralkami, z czego jednej nie chcę? Może mogę tego po prostu nie sprzątać? Może w którymś momencie nauczę się położenia (albo raczej porozrzucania) tych wszystkich rzeczy i przestanę chodzić taka posiniaczona?

Poza tym fantastycznie uroczyste uczucie na okoliczność komunikatu: You've been matched with a Perfect Strangers Project swap partner. Co za ciekawe zrządzenie losu, że ona jest akurat z Francji (w Genewie przypomniałam sobie, jak uwielbiam francuski i że nadal szukam nauczyciela), też mieszka w UK, lubi książki, kolory, słodycze i wstążki... :)

Kiedyś pewna wyszukiwarka lektur (wpisujesz ostatnio przeczytaną i wyrzuca sugestię), dostawszy ode mnie Albo-Albo, dała mi radę, żebym niczego już po tym nie czytała, a w każdym razie nie książkę (dosłownie tak to było napisane!). Søren tymczasem w tomie drugim mówi:

Drogi Młody Przyjacielu, zajmujesz błędny punkt wyjścia i dlatego nie zauważasz nawet przyczyny Twego zastrzeżenia. Na skutek Twojej skrytości operujesz takim określeniem czasu, które Ci rzeczywiście daje możliwość przedłużenia go; natomiast wraz ze szczerością miłość otrzymuje cechujący ją wewnętrznie komponent wieczności, przez co wszystkie zmiany dotyczące czasu są niemożliwe. Jest też świadomym nieporozumieniem pojmować postulat szczerości tak, jakoby małżonkowie mniej więcej dziesięć dni mieli zużyć na opowiedzenie sobie życiorysów, po czym miałaby nastąpić martwa cisza, przerywana tylko od czasu do czasu, zupełnie jak w znanej powszechnie bajce, w której czytamy: „i podczas gdy to się wszystko działo, młyn pracował klip, klap, klip, klap i wszystko przemijało”. Historyczny charakter miłości powoduje, że to wzajemne zrozumienie pojawia się za jednym uderzeniem, pojawiając się potem ciągle na nowo. To jest zupełnie tak samo, jak w życiu jednostkowym człowieka. Jeśli człowiek miał odwagę wyrobić sobie jasne spojrzenie na swoją własną przeszłość, to z tego nie wynika, że jego historia należy teraz do przeszłości; ona dopiero teraz się zaczyna, teraz dopiero nabiera właściwego znaczenia, o ile każda przeżyta chwila zostanie odniesiona do całościowego ujęcia [życia]. Podobnie w małżeństwie. Dzięki szczerości znika bezpośredni charakter pierwszej miłości, ale nie ginie, lecz znajduje miejsce we wspólnej małżonkom świadomości małżeńskiej i wraz z tym rozpoczyna się historia, a pojedyncze zdarzenia zostają odniesione do wspólnej małżonkom świadomości, i na tym polega ich szczęśliwość, która z kolei znów umacnia historyczny charakter miłości, a to daje radość życia, lub – jak mówią Niemcy – Heiterkeit [pogodę ducha], tak charakterystyczną dla pierwszej miłości.

Przy rozważaniach o estetycznej ważności małżeństwa trudno rzecz uogólniać, ale poza nimi dodać by można jednak, że każda miłość zasadza się na szacunku, szczerości i zaufaniu, inaczej nie będąc w ogóle miłością. Nie wiem, czy to stoi w niezgodzie z światopoglądem Sørena (niewykluczone, bo mówi „intermedium”, „tajemnice”, „pokusy”, „przeciwności” itp. – muszę to kiedyś sprawdzić), ale prawdziwych miłości może być wiele, choć niewiele może prowadzić do małżeństwa, no i koniecznie one at a time… Są oczywiście różnice, nie tylko między sformalizowaną a niesformalizowanymi, ale także między każdą jedną miłością jako taką, gdyż dwoje ludzi (bez względu na płeć) nie może się nigdy tak samo związać, więzi te mają więc właściwą im tylko dynamikę. Ponadto tajemnice można też mieć w różnej materii, głębokości i różnie. Søren mówi często o tajemnicach przed współmałżonkiem, tak jakby nie można było nie mieć ich przed bliskimi, ale mieć je przed nie-bliskimi albo przed jakąś węższą wybraną grupą. Właśnie o to chodzi, że otwartość nie kłóci się z miłością, bo ta ostatnia istotnie wymaga pierwszej, ale również dlatego, póki uczciwe, różne miłości nie mogą sobie przeszkadzać, tylko wręcz się wzajemnie umacniają, podnosząc wartość. Zastraszająco popularne hermetyczne związki są zatem jak propozycja diety polegającej na amputacji kończyn, którymi można, nie daj Boże, sięgnąć po jakieś jedzenie… Płytka osobowość, płytkie postrzeganie – signum temporis.

Wyszukiwanie

   Literacki dekalog mój