Orbis (Świat)
2010-05-01 00:00
On mi oddech zapiera językiem swej mowy
jak po mocnym pocałunku zostawia wilgotne wargi,
drzwi uchylone
Jednej zerwanej struny dwie głuche połowy
boli echem odbita bezgłośność ich skargi
w nocy złożonej
Stoję sama w tej bramie jak w sklepowej witrynie
i wiem dobrze, że nie zbawię zwyrodniałego świata
ja – zaprzeczona
Z organizmu zastawy pęknięte naczynie
gospodarny świat usunie i zniknie ta wada
w piękno wrodzona