Nie bez grzechu i nie bez problemu

2010-05-01 00:00

Ty –

mój zbawczy grzech –

ocalasz mnie od tych śmiertelnych,

ratując od śmierci

zmąconym na zdrowie sumieniem;

rozjaśniasz gęsty mrok

mojego dobra made in Poland.

 

w Twojej goryczy moja słodycz

sączy się, sycąc usta suche inaczej,

spragnione,

spłowiałe, póki nie przywrócisz im barwy

straconej.

 

we mnie jak w pustym wazonie –

i cóż, że kryształowym! –

umierały wszystkie kwiaty,

póki nie wlałeś we mnie wody,

początku wszelkiego życia,

conditionis sine qua non,

wiary, nadziei i miłości.

 

ja –

Twój problem natrętny

jakby wyrastał z prometejskich trzewi –

uparcie nie daję spać,

nie dając się rozwiązać.

wybawiam jednak od braku zajęcia,

minut rozciągniętych do godzin

i dni do miesięcy –

możesz zawsze o mnie myśleć,

nigdy sam

spędzać czas na wydzieraniu dla siebie czasu,

który ta kłopotliwa, żarłoczna istota

jest w stanie

pochłonąć w całości.

 

zobacz, Kochany, jakie to szczęście,

że życie to nie jest bez grzechu ani bez problemu!

Wyszukiwanie