Morituri te salutant (idący na śmierć cię pozdrawiają)

2012-07-29 11:31

Jak to powiedziałam kiedyś zacnemu człowiekowi, który już nie żyje, zawsze myślałam dużo o umieraniu. W Anglii myślę o tym nie tyle więcej, co częściej, ponieważ w Anglii śmierć wydaje mi się częściej zdarzać. Nie czuję się z tym jednak niekomfortowo i konsekwentnie odmawiam życia w strachu, mimo że nie miałam dotąd okazji mieszkać w równie niebezpiecznym miejscu. Bezpieczeństwo jest jednak złudą, a niebezpieczeństwo jest stanem naturalnym, w którym czuję się paradoksalnie całkiem bezpiecznie. Czy mogę coś (poza dawaniem dobrego przykładu i tłumaczeniem Anglikom, że to, że to nie ich dziecko, nie znaczy jeszcze, że to nie ich problem…) poradzić na bezmózgie, nastoletnie stworzenia, które chcą czynić zło albo czynią je z nudy? Nie mam statusu, który by przydał mojej mowie wagi, tak żeby do nich dotarła, czy mam więc zwracać się do dziecka, które ma nóż w kieszeni, będąc dla tegoż dziecka wartym tyle co para butów wisząca (za jego sprawą?) na linii telefonicznej od niepamiętnych czasów? Przecież to, co mam do powiedzenia, nie spodoba mu się, za co dźgnie mnie, przy odrobinie nieszczęścia zabije i wszystko na ten temat. Co wówczas po tej mojej mowie?

          A jednak jest to dla oka i ucha pewien szok. Wszędzie bezradna, żałosna policja. Wszędzie nieme i ślepe kamery, które nawet jedno dziecko, a co dopiero grupa dzieci, potrafi oszukać i cel istnienia których jest pewnie nieco inny od deklarowanego. Że sąsiad nam mówi, żebyśmy ze sobą nosili nóż, spray czy cokolwiek. Że właściwie nie zna się nikogo, kto by nie był świadkiem albo uczestnikiem jakiegś niepokojącego incydentu. Że broń palna nabrała zupełnie realnych kształtów i nie jest już wyłącznie drapieżnym artefaktem, jaki można zobaczyć na filmie. Że na co dzień zdarzają się sytuacje odbiegające od normy, których człowiek się nie spodziewa, ponieważ znudzeni ludzie (przyszłość tego kraju!) szukają sposobu na spektakularne zastraszenie przechodnia i złości ich, jeśli się nie udaje…

         Czy chcesz dzisiaj umrzeć? – zapytał jeden obywatel drugiego, mierząc do niego z pistoletu w biały dzień, w centrum miasta. Myślę, że drugi obywatel (bez względu na zawartość swych kieszeni) powinien przynajmniej odpowiedzieć: A Ty?

Wyszukiwanie