MANUS-MUNUS
Moim rączkom nieznana była dłuta potęga
ani pędzla, klawisza ni struny –
wyciągały Ci swetry, krępowały Ci nogi,
podkradały ciasteczka i gumy.
Moje rączki nieufne, zasypiając, sprawdzały,
czy nie poszłaś i mogą Cię dotknąć.
Chciały z Tobą gotować, z Tobą zmywać naczynia,
obdarować Cię wdzięczną stokrotką.
Moje ręce łudząco są do Twoich podobne.
Nauczyły się od nich być twórcze.
Pokazałaś im ściegi i jak sklejać pierogi –
wszystko dały Twe ręce Twej córce.
Pracowite jak Twoje, lecz inaczej są zdolne;
brak im ciepła, co z Twych emanuje…
Aparatem i piórem tylko mówić potrafią,
odpowiedzą więc na to, co czujesz:
nie, nie w pusty oczodół i nie w miejsce po sercu
trafia matki spojrzenie i troska.
Nie masz córki wyrodnej – kocha Cię i szanuje,
tyle tylko, że jest już dorosła.