List do przyjaciela z dawnych lat

2010-05-01 00:00

Od kilku lat nie żyjesz,

był pogrzeb, ktoś płakał.

odchodziłeś kochany i bliski.

 

Ktoś po śladach Twych chodził,

nadal wszędzie Cię szukał,

tracił wiarę, czas tracił, zmysły.

 

 

Komuś wciąż się zdawało,

że Cię widzi i słyszy,

nie mógł spać ktoś, przestal ktoś jeść...

 

Nie mógł ciągle uwierzyć,

że mu nie uwierzyłeś,

a postronnym, że wiedzą, kim jest...

 

 

Wszystkie w świecie jabłonie

swe owoce straciły,

wszystko zgniło jak ciała bez dusz –

 

kogoś zbrakło na zawsze,

ktoś już nigdy nie wrócił,

odszedł anioł czyjś, odszedł czyjś stróż.

 

 

Ktoś, żegnając Twą duszę,

chował własną i w ciele

pustym niczym w grobowcu zostawał.

 

Ktoś na nowo był nikim,

już nie Twym przyjacielem,

ktoś nauczył się szczęście udawać

 

 

i fikcyjny wiódł żywot,

biedny podmiot domyślny,

nie domyślił się długo go nikt...

 

Dziś jest lepsze, jest dobre,

ktoś na dobre wyjeżdża

i zostawi swój ból i swój wstyd.

 

 

Nie wie ktoś, jak się można

żegnać z kimś, kto od dawna

już nie żyje (bo nie ma go, nie ma...),

 

jednak chce się pożegnać,

coś mu mówi, że musi

najlepszego pożegnać przyjaciela...

Wyszukiwanie