Latawce, dmuchawce, wiatr...

2015-06-25 23:23

Jakie liczne te akwarelowe, stale niekompletne, konsekwentnie nieudane wersje odpowiedzi na kwestie, które także tylko sobie roję... Jak skutecznie połamany latawciec na dnie wąwozu (po)legło, przeżył tylko sznurek z kolorowymi kokardami – z tym jakoś jeszcze umie tańczyć wiatr… Εὖρος, potem Βορέας czy Aquilo…

Oczywiście obrócę to wszystko w szansę na indywidualny wzrost (którą sumiennie wykorzystam celem zemrzenia mądrzejszą lol), ale jestem rozczarowana. Znowu nic innego. Znowu za mało, za słabo. Podejmuję więc przejmująco zabawne, żałosne w swym heroizmie próby wymówienia tych zawodów. Odziewam i starannie przesłaniam obnażone wulgarnie niedołęstwo, niehumanitaryzm, brak profesjonalizmu i nieczułość, bo wstydzę się na nie patrzeć, tak jakby miały moc mnie zepsuć…

Nigdy nie doświadczę przeobrażeń, o które mi chodzi, nie będę ich przyczyną ani nawet świadkiem, bo moja słabość obejmuje nieuleczalnie niezdolnych i uszkodzonych, a wygrywają nie ci w lśniących zbrojach, ale ci, którzy mężnie walczą, choćby ich nie mieli – tym oddaję wszystko. Wszystko z wyjątkiem pewnej części chęci. I aż opłaca im się mój wstyd za to.

W ostatnim czasie dotarło do mnie, że przecież nie dożyję ukończenia mojego cyklu czterdziestoletniego (powinno mi zabraknąć 10 czy 11 lat), przejrzałam więc dawnym zwyczajem pewną galerię… I nie mogę wyjść z podziwu, jak można tak lubić twarz. Jak może nie tracić na znaczeniu mimo upływu lat i chociaż zwyczajnie śmieszna jest myśl, że [...], kiedy nawet telefon (jak kot) zawsze leży jakoś za daleko…? I tak, odi et amo – nie znoszę tych zdjęć trochę dlatego, że żadnego z nich nie zrobiłam i widzę z nich, że tylko się na nie załapuje, nic nie znacząc dla fotografa, ale jednak przeszukuję je z trzęsącym ziemią niepokojem, gdy przez chwilę nie mogę znaleźć…

W tej sytuacji spodziewałoby się zbawczego wydźwięku wezwania: Bądź a znajdę czas, ale nic podobnego. Tu wręcz najtrudniej się spotykać, gdyż nie da się bez tego żyć, a do dania jest wprawdzie wysoka jakość, ale cudza… I tym smutniej jest, kiedy to wystarcza...

Wyszukiwanie