Korekty twarzy
2010-05-01 00:00
W tę kochaną tarczę splunęłam w dziesiątkę,
tak jakbyś ją przede mnie przyniósł na badylu
wątłego kręgosłupa, średnicy pragnienia,
w dzień bezwstydnie biały krokiem pokutnika.
W godzinie półśmierci on się za mnie modlił –
trzeba było zadzwonić, nie klepać paciorki!
Trzeba było naprawić to samemu, tchórzu,
darować raz Bogu gorzkie konsekwencje,
w którym żadnej winy nie odnaleziono…
Nie czekając godziny Twojej po kryjomu,
gdy życzę Ci życia, które mnie rozprasza,
kończę układać witraż mojej własnej twarzy
z kieliszków i kielichów, które na mnie zbiłeś,
którymi mnie pobiłeś do nieprzytomności.