Kokon

2015-03-10 00:57

Niewiasty potrafią być też biegłymi strategami. Jak czytamy w jednym z późnośredniowiecznych kazań śląskich: „Wraz z odzieniem kobieta pozbywa się wstydu, a to, co odbywa się bez świadków uznaje za niebyłe, gdyby jednak nadarzył się świadek, tego biegłością wymowy przekona, że nie widział tego, co widział, zaś od tego, od czego nie jest się w stanie wymówić słowami, od tego wymówi się łzami”. Efemeryczna, eteryczna. Znowu powiedziałam komuś, żeby nikomu nie mówiła. Nie tylko udaję, że pewne rzeczy się nie dzieją, ale udaję też, że pewnych rzeczy nie robię. Udaję najpierw przed sobą, że mnie tam przecież nawet w ogóle nie było, wycinam siebie ze zdjęcia, na którym ktoś zawsze starannie rysuje mi kółko wokół twarzy. I tak w koło macieju usilnie próbuję zniknąć, ale tatuaże robię z siebie ludziom na serio, na biało, na amen.

Ponieważ będąc lojalnym, jak najbardziej można skrzywdzić, wydało mi się trochę straszne, że wg SJP lojalny znaczy tyle co:

1. «uczciwy i rzetelny w stosunkach z ludźmi»

2. «praworządny, prawomyślny»

W obliczu tak bezgranicznego, ciągnącego się jak lepik czarnego smutku, prawdziwie chciałam nie być sobą, ale nic z tego nie wyszło. Chciałam zgodzić się na jeszcze trochę (nie)sprawiedliwości, nie drążyć wtedy prawdy, darować sobie godność, odpuścić to; chciałam móc dać tę małą, palącą, upragnioną obrzydliwość, żeby tylko łzy jak grochy przestały kapać, ale słuchałam raczej cierpliwie tego upiornego kapania. Mówię na to: „Nie mogłam”, tragizm tej sytuacji polega jednak na tym, że choćby nie było żadnych przeszkód na świecie, to mimo woli nawet, mimo pewnych przeświadczeń – nie. Wszystko zrobiłabym tak samo i z dokładnie tych samych powodów.

Chociaż ten ból wespół czuję – tak samo skruchę, tak samo karę. Nie potrzeba się znęcać, ale znowu właśnie tego potrzeba do przeżycia bólu... Nie przyjmę już nigdy takiego nastawienia, ale i tym razem wchłonęłam wszystkie wrzaski, calutką histerię. To musiało być trudne, tak patrzeć, jak się obdzieram z przydanego mi nimbu chwały, z boskiego blasku jutrzenki – jak jakaś barbarzynka ze skóry, i nie móc tego zatrzymać. Teraz mam więc w sobie kokon wrzasku świadka, zatrzymam może. Może nie oddam. Chyba już nie. 

Wyszukiwanie