Gównojady

2011-04-19 22:27

Z byciem dobrym człowiekiem jest ten jeden tylko problem, że mianowicie trzeba mieć naprawdę twardą dupę. I co najmniej tyle, bo czasem trzeba też mieć spore oszczędności, gdyby przyszło za cudze chamstwo i głupotę zapłacić dosłownie (czy określenie płacić za coś słono jest skrótem myślowym od płakania nad głupotą, gdy przychodzi do płacenia za nią?).

        Chociaż  zwłaszcza w tym momencie roku liturgicznego nie wypada się na bliźniego denerwować, zagotowałam się, ponieważ – moim zdaniem – w żadnym czasie nie wypada drugiemu człowiekowi źle czynić, zwłaszcza jeśli nie tylko ów człowiek nam niczego złego nie uczynił, ale jeszcze wykazał sporo życzliwości i cierpliwości dla naszego skądinąd skandalicznego zachowania. Czemu ten szczególny rodzaj ludzi, którzy lubią tak postępować, musi chodzić po tej ziemi, jest dla mnie równie niezrozumiałe, jak przyczyna egzystencji żuków gównojadów. Spotykam takich chyba w ramach pokuty za „ciężkie” przewinienia dnia powszedniego.

        Nie wiem, czy jestem bardziej zrozpaczona, czy bardziej zawiedziona, czy bardziej zniesmaczona, czy bardziej oburzona sposobem, w jaki ktoś był „uprzejmy” nas z Liveratorem (znowu) potraktować, ale z pewnością mam tego dość. Po miesiącach okazywania dobrej woli obawiam się, że szczyt naszej wyrozumiałości i życzliwości pozostawiono za sobą gdzieś w dali „głębokiego poważania”, w związku z czym nie będę się temu dłużej kulturalnie przyglądała. Miałam nadzieję, że uda mi się utrzymać język za zagrodą zębów i zmilczeć, co się od dawna powiedzieć należało, ale niestety trzeba go jednak będzie spuścić ze smyczy. Szkoda.

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.