Diabeł tkwi w szczególe

2010-08-08 02:24

Ludzie podejmują codziennie decyzje, których skutków nie znają. Nie mamy pojęcia, do czego nas czasem przybliżają nasze tzw. dobre wybory. Rozpady małżeństw zaczynają się tymczasem od niepozmywanych naczyń i źle podanych ręczników, niewstawionych prań, chłodnych obiadów, spóźnień, niezgaszonych albo zgaszonych właśnie świateł. Drobiazgi, drobiazgi są najistotniejsze! Bo nic, tylko drobiazgi zawsze i wszędzie człowieka zgubią, jak powiedział Dostojewski...

        Nie giniemy przez tzw. błędy, rzeczy, które czynimy, ale przez niedopatrzenia, przez to, czego nie czynimy. Za nasze porażki odpowiada to, na co nie zwróciliśmy uwagi. A niezauważone, przeoczone drobne zadry potrafią wyrastać na zdumiewająco poważne problemy.

Wyszukiwanie

Niech żyje wolność słowa!

Data: 2010-08-10

Dodał: Paweł

Tytuł: Diabeł tkwi w szczególe

Czy rozpad małżeństwa = rozpad (kres) miłości? Jeśli odpowiesz twierdząco zaskoczysz mnie, że miłość (taka jak ją definijujesz w innym z wpisów) może być podatna na erozję pod wpływem takich czynników. Jeśli odpowiesz przecząco, wyciągnę wniosek że masz na myśli małżeństwo w którym miłości nie ma, a zatem jego rozpad nie zaczął się wraz z pierwszym niepozmywanym garnkiem, a w momencie jego zawarcia. Czy dobrze rozumuję?

Data: 2010-08-12

Dodał: mori

Tytuł: Re:Diabeł tkwi w szczególe

1. vide strona startowa - ogłoszenie.

Czasami dochodzi do zawarcia związku, w którym nie było tej miłości, ale w którym potencjalnie mogłaby zaistnieć. Miałam na myśli sytuację, w której taką możliwość się zaprzepaszcza wskutek nieuwagi i braku należytej troski o rozwój związku. Poza tym, jesteśmy tylko ludźmi, czyli (zwłaszcza jeżeli rezygnujemy ze wsparcia sił wyższych) musimy mieć na względzie, że wszystko, co postawimy wysoko, może spaść. Walka o związek, w którym jest miłość, nawet tej najwyższej próby, to walka o utrzymanie jej na takim poziomie i o pozostanie jej wiernym (bo co jeśli pojawi się takiej samej próby alternatywna?). Nie bardzo widzę powód, dla którego nie można by było odciąć drogi do rozwoju nawet szlachetnemu i wspaniałemu uczuciu. Ludzie są bardzo zdolni w tym zakresie, więc tak, moim zdaniem poprawnie rozumujesz, ale również bardzo dobry związek może się rozpaść, jeśli się go nie będzie pielęgnowało. Przy czym przede wszystkim nie tyle samo uczucie jest narażone na erozję, co układ, w którym istnieje, może (z powodu wielkich problemów zaczętych od drobiazgów) przestać istnieć. Przecież czasami ludzie się rozstają wcale nie dlatego, że wyczerpały im się zasoby wzajemnej miłości...