Ciche

2013-08-12 21:38

Wszystko wydawało mi się wtedy takie ważne i unikalne. Nieustannie poświęcałam uwagę, to zainteresowanie było takie autentyczne, niekłamane, żywe. Byłam słodko-gorzko świadoma nieuchronnej przemijalności każdego jednego momentu, na którym to rozdrożu nieustannie rodziłam jakiś zachwyt – natychmiast okrywany dekadenckim kocykiem rozpaczy. Przypatrywałam się niestrudzenie, aż do wysuszenia gałek ocznych, chcąc dostrzec tę nieuchwytną jednostkę czasu, w której teraźniejszość przestaje trwać; tak jak kiedy się jedzie pociągiem i chce się zobaczyć dokładnie to, co akurat się mija – całe życie jadę pociągiem (PKP :|), tylko wtedy wydawało mi się, że to wszystkie rzeczy mijają, podczas gdy w istocie mijam ja. To ja je mijam – nie miałam pojęcia. Quite a surprise (Spora niespodzianka).
 

Wśród wielu młodych błędów, jakie względem Ciebie popełniłam, wyrzucam sobie przede wszystkim błąd metodologiczny. W poznawaniu Cię mikroskop był narzędziem zbędnym – nie należało po niego sięgać. Nie jesteś preparatem. Nie ma w Tobie zresztą nic, co chciałam zobaczyć. Wśród niczego widziałam i tak za dużo. Mimo to mogłabym nigdy nie oderwać od Ciebie oczu. O ileż lepiej by było, gdybyś nigdy się do mnie nie odezwał! Ja bym Ci pozwoliła nie pamiętać. A tak? Twój głos mnie zaklął, Twój wzrok mnie pożarł. Jak w niektórych wierzeniach, robiąc mi to tragiczne zdjęcie, ukradłeś mi duszę. Teraz miej ją. Miej ją!


Okazuje się, że dwa najpoważniejsze błędy w życiu, to (1) nie wiedzieć, że jest się jednostką, którą trzeba poznać jak każdego innego człowieka, i (2) nigdy nie poznać siebie. Jest to zajęcie raczej trudne i pełnoetatowe, ponieważ stajemy się cały czas, ergo tożsamość jest w jakimś stopniu płynna, choć oczywiście stanowi continuum, jedne rzeczy wynikają z drugich. Osobiście zmieniam się chętnie, bo bez tego elementu nie można mówić o coraz to lepszych wersjach ego. Cudze oczy postawione w słup najwyraźniej tkwią w głowach, w których nie płyną bystre rzeki myśli, tylko w głowach-stawach, nad którymi unosi się stęchłe powietrze stale tych samych wyjałowionych bodźców.
 

Nic do Ciebie nie mam. Twoje osobliwości mnie zaskakują i drażnią, ale nie ma w Tobie żadnego zła, wręcz przeciwnie, więc Twoje towarzystwo, choć nie sprawia mi przyjemności, przyjmuję oraz wchodzę z Tobą uprzejmie we wszystkie interakcje przewidziane konwenansami i więcej. Rozmów tych nie będzie mi jednak brakowało. Doceniam Twój entuzjazm i jestem Ci za niego wdzięczna. Dziękuję Ci też za Twoje nieśmiałe przeprosiny, ale nie musisz się martwić –  nie mogę się na Ciebie gniewać, gdyż w istocie jestem Ci szalenie wdzięczna, że nareszcie przestaniesz tu być. Przepraszam, żałuję.

Wyszukiwanie