Choćby omdleniem długotrwałym
Okazuje się, że trudno niekiedy tak do końca żyć chwilą po prostu dlatego, że niektóre rzeczy wymagają namysłu czy refleksji. Dziś, chociaż pozostaje jedynym – zdawałoby się – dniem odpowiednim do kochania/ szukania/ słuchania/ rozumienia i tak dalej, poniekąd nie wystarcza, ponieważ dziś właśnie nie sposób jeszcze czasem ukochać/ znaleźć/ usłyszeć/ zrozumieć i tak dalej… Dalaj Lama twierdzi jednakowoż, że wczoraj i jutro niczego nie da się zrobić… Co ja zatem robię dzisiaj i robiłam wczoraj ze słowami i czynami z za dwa miesiące i dwa tygodnie? Marnuję ten czas czy go lepiej wykorzystuję? W kulistej, śliskiej myśli twarze zapamiętane w oficjalnie minionej postaci są dziś już przecież całkowicie fikcyjne, a jednak występuje to produktywne wewnętrzne patrzenie w jakieś owe i służy, i czasem zastępuje nawet centralne ogrzewanie, chociaż (albo ponieważ) odległość ust od policzków odlano z czegoś ciężkiego i twardego, co nie daje się łatwo skruszyć, ale po czym być może można przejść albo nawet dokądś pobiec... Są zatem tęsknoty poddawane przez ów dziwny podmiot nieustannym operacjom mającym na celu ich wydobycie i położenie na stole obok dla dokładnych i konstruktywnych oględzin oraz antycznych niemal prognoz, ale gdzie one właściwie są, nie bardzo wiadomo… Poszukiwane widziano ostatnio zbiegłe do Baunei i Cagliari (gdzie przepływały koło zajmujących i specyficznie majestatycznych waleni ściennych by Crisa), a także w kilku brytyjskich miastach. Utraty dokonane i możliwe jak soczewki albo jak łzy swoją ledwo widoczną substancją powlekają wzgórza oczu, chowają się pod powiekami… Ostrość widzenia i doświadczania się nie tyle poprawia, co wzmaga. „Berek” – dawno nie słyszałam tego słowa… No więc gdzie w bliskości jest mijanie się*?
przeoświetlając pod ubraniem
niewidzialne
mętne ścieki –
wy –
gdzieś na własnej skórze
palący szramą koło szramy –
innych wyczekujecie ścieków
w powietrzu pośród nas
i w widzeniu
[…]
za straganami ścieki są podobne
do miejsca
modłów ranami:
[…]
teraz
jakby się zapalając w ranach
pod dotknięciem
niewidzialnego
w spotkaniu ponad nimi
dusz –
przyzywa
żeby tam się odnajdować:
choćby palcami stajać!
choćby omdleniem długotrwałym
na chwilę wtajać się:
w to tam!**
_________________________
* Pożegnalny by Gennadij Ajgi, tłum. Wiktor Woroszylski
** Przyczynek do okrzyku bijących by Gennadij Ajgi, tłum. Adam Pomorski